Na Podkarpaciu nie brakuje miejsc, o których można z całą pewnością powiedzieć, że mają duszę. Tworzą je ludzie z pasją, marzący o tym, by zachwycały, inspirowały, a czasem przypominały o tym, co kiedyś stanowiło ważny element kultury regionu. Chciałabym opowiedzieć Wam o jednym z takich zakątków – jest nim Muzeum Strachów Polnych w Lubeni.
Choć może to sugerować nazwa, muzeum wbrew pozorom nie jest straszne odwiedzającym. Nietypowa galeria, położona w gminie Lubenia, a dokładnie we wsi Sołonka, to wyjątkowy punkt na mapie województwa podkarpackiego, który przyciąga zarówno starszych, jak i młodszych. Jego twórcą i opiekunem jest Aleksander Bielenda, dyplomowany nauczyciel i autor licznych publikacji historycznych i etnograficznych. Do dziś, jako kustosz, zajmuje się oprowadzaniem grup turystów. Muzeum, które początkowo mieściło się w budynku Szkoły Podstawowej w Lubeni, założył w 1995 roku. Trzynaście lat później zostało ono przeniesione do sąsiedniej placówki w Sołonce, dysponującej większymi pomieszczeniami. Obecnie Muzeum Strachów Polnych, obok Muzeum Historycznego, Muzeum Etnograficznego oraz Muzeum Fotografii Chłopskiej Bolesława Wróbla, wchodzi w skład sołońskiego Muzeum Regionalnego, powstałego w 1985 roku.
Dla Aleksandra Bielendy powodem stworzenia tej niezwykłej ekspozycji była chęć ukazania coraz rzadziej występujących już elementów wiejskiego krajobrazu – strachów na wróble. Te ubrane w kolorowe, wzorzyste stroje manekiny przez wieki używane były do odstraszania z pól uprawnych ptaków, szczególnie szpaków i wróbli. Dziś zastępowane są przez inne rozwiązania – strzelby hukowe, błyszczące folie aluminiowe czy nawet zwykłe reklamówki. Straszydła, oprócz swojej niewątpliwej użyteczności, posiadały również walor artystyczny. Jak się okazuje, w zależności od części kraju, wyglądały one nieco inaczej. Niektóre przystrajane były w tradycyjne stroje, inne miały na sobie to, co ich właściciele znajdowali akurat pod ręką. Nie brakowało manekinów z gazet, piłek i plastikowych butelek. Najbardziej skuteczne były te, które przy każdym powiewie wiatru wydawały głośny dźwięk. Co ciekawe, strachy nie wszędzie nazywane były tak samo. W pewnych rejonach Polski znane były jako baboki, uroki, a nawet kulawce. Bielendzie udało się zebrać reprezentantów niemal wszystkich województw. Największą grupę muzealnych skarbów stanowią jednak strachy z Podkarpacia i Beskidów, które chętnie dostarczają okoliczni mieszkańcy. Niektóre z nich wykonane zostały przez dzieci w ramach „Straszydlisk” – konkursów na najciekawsze strachy organizowanych w Lubeni od 1992 do 2005 roku.
Muzeum Strachów Polnych przyciąga wiele wycieczek z Polski, a także z zagranicy. W jednym z wywiadów Bielenda wspomniał, że kiedyś pojawili się tu goście z Australii. Tak duże zainteresowanie nie powinno jednak dziwić. To w końcu jedyna taka wystawa w skali kraju, a może nawet Europy. Ekspozycja wciąż się rozrasta, do polskich strachów dołączyły m.in. ich ukraińskie i słowackie odpowiedniki. Obecnie całość liczy około 120 egzemplarzy.
W ostatnim czasie o Lubeni zrobiło się głośno. Projekt „Strachy na wróble”, zorganizowany wokół plenerowego muzeum, został uznany za jedno z dwóch najlepszych działań przeprowadzonych na rzecz lokalnych społeczności w Polsce. Szlak przyrodniczo-historyczno-etnograficzny, nazwany „Gościńcem Strachów Polnych”, powstawał przez dwa lata przy udziale uczniów z miejscowych szkół. Jego twórcy zaplanowali już liczne spotkania promujące wyróżnione przedsięwzięcie, a wkrótce zamierzają wydać specjalny przewodnik dla animatorów zainteresowanych podobnymi akcjami w małych miejscowościach.
Muzeum Regionalne otwarte jest w każdą niedzielę od godziny 11:00 do 17:00, a w sezonie letnim do 18:00. Wizyty większych grup można umawiać telefonicznie.