Arboretum w Rogowie to ogród botaniczny, w którym uprawia się głównie drzewa i krzewy. Innymi słowy, jest to sztuczny, ale za to bardzo zadbany las.
W lesie jak to w lesie – głównie zielono i od czasu do czasu kolorowo. Największym atutem Arboretum w Rogowie jest duża liczba różnych gatunków i odmian roślin. Jednak dla takiego laika jak ja, jodła grecka, czy kaukaska to po prostu zwykłe jodły, nie do odróżnienia bez zawieszonej tabliczki z nazwą.
Najciekawszym miejscem w Rogowskim Arboretum (pomijając oczywiście stoisko z balonami z helem) jest Alpinarium. Mówiąc w skrócie jest to duży ogródek skalny, w którym posadzono rośliny charakterystyczne dla gór (stąd nazwa pochodząca od Alp). W Alpinarium jest najciekawiej, ponieważ można się wspinać po kamienistych ścieżkach, przeskakuje się obok małych wodospadów, w jeziorkach pływają ryby, a na sztucznej wyspie mieszkają kaczki.
W Arboretum znajduje się także Muzeum Lasu i Drewna, w którym można przyjrzeć się z bliska dzikim mieszkańcom naszych lasów (zwierzątka co prawda są powypychane trocinami, ale dzięki temu nie uciekają). Niektóre z okazów nie stoją za szybą, więc można pogłaskać wilka, złapać łosia za rogi, albo wyrwać jeżowi igłę z pleców.
Z dodatkowych atrakcji warto wspomnieć o kiermaszu roślin (nie trzeba wykopywać sadzonek z grządki, za parę złotych można zanabyć legalny egzemplarz z gratisową doniczką) oraz stoiskach z grillowaną kiełbachą, popcornem i lodami (chociaż nie jestem pewien, czy jedzenie przyjeżdża co weekend, my akurat byliśmy w Rogowie podczas długiego majowego weekendu). W razie czego przed główną bramą jest restauracja, ale z góry uprzedzam, że w niej nie jadłem i nie wiem, czy się nadaje.
Na koniec jak zwykle minusy. Po pierwsze, w niedzielne przedpołudnie ludzi było tyle jak na szlaku nad Morskie Oko. Jednak do Arboretum przyjeżdża chyba jakiś inny gatunek turystów, bo było w miarę cicho, spokojnie i bez śmieci wokół ścieżek. Po drugie, leśną ciszę zakłócają co rusz przejeżdżające pociągi relacji Warszawa-Łódź, więc pod tym względem naturalna leśna głusza jednak wymiata. Po trzecie, na terenie właściwego ogrodu (czyli za kasą biletową), nie ma kiblów z prawdziwego zdarzenia, tylko śmierdzące toi-toie bez bieżącej wody. I po czwarte – jest zakaz jazdy na rowerze.
Moja ocena w skali warto/nie warto: warto, zwłaszcza jeśli mieszka się między Łodzią a Warszawą. Arboretum w Rogowie może być ciekawą odskocznią dla odwiedzonych już 1500 razy miejskich parków. Zwłaszcza, że pociąg z Łodzi jedzie do Rogowa godzinę, a z Warszawy średnio dwie. Bilety wstępu nie są jakoś specjalnie drogie, w maju 2014 r. normalny kosztował 7 zł, a ulgowy 5. Dobra wiadomość dla czytelników spoza centrum – na wikipedii wyczytałem, że oprócz Rogowa w Polsce jest jeszcze 29 innych arboretów.