Toksyczni rodzice – kiedy można tak myśleć?

Toksyczni rodzice – kiedy można tak myśleć?

Toksyczni rodzice.
Była sobie pewna rodzina, rodzice plus dwoje dzieci: syn i córka. Syn starszy o 4 lata od siostry. Rodzice ciągle się kłócili, zwłaszcza w wyniku ingerencji teściów w życie młodego małżeństwa. Na dodatek ojciec pił alkohol, aby dać upust emocjom. Po każdej „grubszej” kłótni ojciec wyprowadzał się do mamusi, i opuszczał swoją żonę i dzieci. Dzieci bardzo to przeżyły, nie wspominając już o matce, która postanowiła objąć toksycznym kloszem swoją córkę i przelewając na nią całą swoją miłość, natomiast synowi pozwalała na dosłownie wszystko. Przecież chłopakom wszystko wypada, a dziewczynki muszą być porządne i dobrze wychowane – „nierób tego, nie rób tamtego, nie wypada itd.”. Niestety historia nie skończyła się różowo. Syn przysparzał rodzicom wielu problemów, nawet kończyło się czasem na komendzie policji…wtedy matka chroniła swojego synka jak mogła tak, aby tata się nie dowiedział o przewinieniu. Nie było jednak większych konsekwencji z powodu przewinień nieletniego syna, wiadomo…młodość rządzi się swoimi prawami. Córka natomiast wyrosła na taka nieporadną ofermę życiową, która była odrzucana przez rówieśników, siedziała sama na przerwach w szkole, czuła się gorsza od innych i do niczego niepotrzebna, chociaż miała wiele talentów to nie doceniała tego, nie była ich świadoma…nie kochała siebie.. W wieku 30 lat po odchorowaniu depresji poszła na terapię, z której dowiedziała się, że to wina toksycznej matki. Tak niestety się dzieje, gdy rodzice pchają swoje dzieci w utarte schematy, typu: córka musi błyszczeć, być cudowna i nieskazitelna, a synkowi przebacza się każde przewinienie. Ukrywane różnych istotnych spraw przed małżonkiem nie prowadzi do niczego dobrego. Wychowanie dzieci nie polega na założeniu kuli u nogi i kontroli na każdym kroku czyli tzw. permanentnej inwigilacji. Matka nie powinna mówić córce, że są przyjaciółkami, bo to jest toksyczna relacja, która nie pozwala dziewczynie wyfrunąć z gniazda rodzinnego nawet po ślubie…taka osoba nie poradzi sobie w dorosłym życiu. A co gdy mamusi zabraknie? Prawdopodobnie wyląduje pod mostem, albo w DPS-ie. Najgorsze jest to, że toksyczna matka nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jaką krzywdę wyrządza dzieciom. Najważniejsze w rodzinie jest mówienie sobie prawdy, wspieranie dzieci w ich talentach, rozwijaniu ich, a nie wpychanie w schemat „bo Jasio i wszyscy inni robią tak, to Ty też masz tak robić”. Każdy z nas jest inny i to jest w życiu najpiękniejsze, a córka dowiedziała się o tym dopiero w dorosłym życiu na terapii.

Dodaj komentarz